Do mojego stolika podeszła młoda kelnerka, o karaibskich rysach, opalonym kolorze skóry i rubensowskich kształtach.
Prowokacyjnie ubrana w kusy uniform, drażniła obfitością, niemal obnażonego biustu. Falujące piersi uplasowały się niby to na pierwszej, ale jednak na drugiej pozycji, zaraz za niesionym przez kobietę talerzem z ziemniakami i kotletem.
